niedziela, 8 marca 2015

Moja nowa pracownia.

   

     Większość znajomych na pewno już wie, że zmieniłam miejsce zamieszkania z dużego miasta na małą wieś nieopodal. Jest wiele plusów takiej przeprowadzki i kilka minusów o, których staram się za często nie myśleć. Wszystkie bóle wynagradza mi pewne pomieszczenie na poddaszu, które zostało moją pracownią. 


Cztery biurka, trzy krzesła, 67 szuflad zapełnionych wszystkimi przydamisiami jakie zbierałam przez ostatnie lata. Poważnie zastanawiam się, jak ja mieściłam się z tym wszystkim w bloku. 


Teraz wszystko mogę sobie posegregować, poukładać by łatwiej się pracowało.
Przychodzę tu i aż mi się chcę coś zrobić.
Nie ważne co: wycinanie, szycie, haftowanie, koralikowanie i co tylko przyjdzie mi do głowy

Niestety, porządek nie trwa długo i zazwyczaj wygląda tu tak:
Bałagan robi się sam i ja nawet nie wiem kiedy :)

3 komentarze: