sobota, 29 października 2016

Weny ciąg dalszy.

Okładka na zeszyt

 Mam czasem tak, że nie umiem przez długi czas wdrapać się na strych, żeby zrobić cokolwiek w pracowni. Czasem jednak (choć rzadziej) jest tak, że najchętniej nie wychodziłabym z pracowni wcale. Zazwyczaj jest tak wtedy, jak komuś spodoba się moja praca. To bardzo motywuje mnie do działania. I tak oto w jednym tygodniu powstała druga już okładka filcowa :)



Idealna na prezent 

 Jakiś czas temu namówiłam męża, żeby kupił mi jakiś haft ze strony Urban Threads. Przyznam, że wybór jest duży i nie umiałam zdecydować się na jeden. Podesłałam więc mężowi kilka i poprosiłam, żeby zadecydował za mnie. Haft jest spory, ma 25720 wkłuć i 7 kolorów. Czas wykonania samego wzoru to jakiś 2,5 godziny, ale nie uważam żeby ten czas był zmarnowany. Bardzo podoba mi się ten motyw i na pewno jeszcze kiedyś go wykorzystam.

                                        
Haft na filcu

środa, 26 października 2016

Prezent dla wychowawczyni.

Haftowana okładka na zeszyt
     Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu nauczycielka mojego syna kończy niedługo 50 lat. W życiu nie przypuszczałabym, że Pani Jadwiga mogłaby mieć w tym roku okrągłe urodziny. No chyba, że 40-te.


Z tej okazji przewodnicząca trójki klasowej zorganizowała prezent w postaci biżuterii a ja zapragnęłam dorzucić coś własnoręcznie zrobionego. Od razu przyszedł mi do głowy filcowy notes z imionami wszystkich dzieci z klasy, wyhaftowanymi na okładce. Rzadko tak mam, ale jak usłyszałam o urodzinach to od razu przed oczami stanął mi obraz tego co chcę zrobić. Efekt moim zdaniem nie odbiega od mojego wyobrażenia i jest w 100% zadowalający. 
Napisy ułożyłam tak, żeby tworzyły serce ale ten efekt to widzę tylko ja. Wszyscy, którym pokazywałam moje dzieło są co najmniej zaskoczeni informacją, że na okładce jest serce. 
Kawałek filcu, trochę gumki, kolorowe płótno, zeszyt, 12 zmian nici, 25 tysięcy wkłuć i taki oto finał :

Idealny na prezent

Notes zapinany na wygodną gumkę

Pieczątka, prezent od męża :)






sobota, 15 sierpnia 2015

Ręcznie robione kwiaty.

    Na Facebooku dołączyłam do grupy "Ręcznie robione kwiaty". Jejku jakie tam piękne kwiaty dziewczyny robią! Moje dotychczasowe kwiatki przy ich pracach wyglądały okropnie i postanowiłam to zmienić. Pogrzebałam trochę w internecie i doczytałam, że ten rodzaj prac, który podoba mi się najbardziej formowany jest z mokrego papieru. Spróbowałam i oto efekt:














Może nie są perfekcyjne ale widzę progres :)

piątek, 14 sierpnia 2015

Pamiątka I Komunii Świętej.

   Wiem, że jest sierpień a ja tu o komunii ale w zaległych zdjęciach znalazłam kolejnego expoding boxa i postanowiłam go tu pokazać. A co! Może jeszcze PrzydaMiSie na jakąś komunię taka kartka, więc trzeba udokumentować na czymś trwalszym niż pamięć telefonu to, że kiedyś powstała. 
    Kielich zrobiłam tu przy pomocy pasków i igły do quillingu i przez chwilę wydawało mi się, że jestem genialna do póki nie znalazłam bardzo podobnych prac na internecie. Cóż to, że coś już zostało wymyślone nie powinno mnie załamywać tylko motywować by myśleć dalej i tego będę się trzymać! Hostię zrobiłam ze śnieżynki i czterech kółek. Winogrona z nawleczonych na gumkę koralików i przerobionych tak samo jak bransoletki.

 Całość prezentuje się tak :









 A tu jeszcze jedyne zdjęcie kartki z tegorocznego dnia matki :


czwartek, 13 sierpnia 2015

Pinkie Pie.




   Po kartce dla męża, Pani Danuta zamówiła kartkę urodzinową dla wnuczki. 
Znając mniej więcej gusta 5 letnich dziewczynek pierwsze co przyszło mi do głowy to "My Little Pony". Wśród wszystkich bohaterów najbardziej imprezowa jest oczywiście Pinkie Pie i to właśnie ona wygrała kasting na motyw przewodni mojej kartki. Trzymałam się kurczowo tej myśli by nie spędzić później całego dnia na szukaniu inspiracji :) Szybko pożałowałam bo wizję trudno było przelać na papier. Mimo, że nie wygląda spędziłam nad tą kartką prawie cztery godziny!! W tym nad samą Pinkie ponad trzy :) W końcu udało się znaleźć odpowiedni kolor papieru, narysować by nie straciła proporcji, wyciąć i posklejać. Całość łącznie z balonami miała ok. 25 cm wysokości co tworzyło naprawdę dużą kartkę. Zdjęcia są kiepskie ale skończyłam ją robić w środku nocy i tylko takie fotki zdążyłam cyknąć przed zaprowadzeniem syna do szkoły.
 Znów szłam do szkoły zestresowana, choćbym co najmniej miała pisać egzamin maturalny. 
Pani Danucie kartka się spodobała i zamówiła kolejną. A ja cieszyłam się dziecko :)))))


środa, 12 sierpnia 2015

Kartka na 60 urodziny.


   Bardzo popularną formą kartek scrapbookingowych są tzw. exploding box-y. Pamiętam, że pierwszy raz jak taką zobaczyłam to od razu się zakochałam. Od tego dnia trochę czasu upłynęło a zachwyt nie minął. Zawsze jednak zachwycam się nad pracami w internecie a moje wiem, że wymagają dopracowania i chyba dlatego uzupełnianie bloga idzie mi tak opornie :)


Tę kartkę robiłam dla pewnego sześćdziesięciolatka. A oto i jej historia :) W szkole, do której chodzi mój syn podeszła do mnie Pani (jak się później okazało - Danuta) i powiedziała, że słyszała, że robię kartki okolicznościowe a ona potrzebuje jakąś na jutro, bo mąż ma 60 urodziny. Byłam zaskoczona, bo nie mieszkam tu długo i nie spodziewałam się, że ktoś zupełnie mi obcy zamówi u mnie kartkę. Do tej pory kartki robiłam dla rodziny i znajomych, czasem dla znajomych znajomych ale kartka dla zupełnie obcej osoby była dla mnie nowością :) Z tego wszystkiego zapomniałam dopytać się o kilka rzeczy, przez co masę czasu spędziłam na szukaniu życzeń urodzinowych, które będą pasowały do Pana, którego nie znam i nic o nim nie wiedziałam. Zdecydowałam się na życzenia gdzie przeplatało się coś o wnukach i nie wiedziałam, czy owy Pan posiada wnuki, co troszkę mnie martwiło. Drugą rzeczą, której nie byłam pewna była kolorystyka. Kartkę zrobiłam czarno-białą z dodatkiem srebra i perły. Mnie osobiście takie połączenie się podoba i wydaje eleganckie ale spotkałam się z opinią, że to pogrzebowe i smutne. Następnego dnia szłam zanieść gotową kartkę z duszą na ramieniu zastanawiając się czy to co wymodziłam spodoba się Pani Danucie.



Na szczęście klientka była zadowolona :) Podobało jej się na tyle, że zamówiła u mnie następną kartę a to dla mnie największy dowód uznania :)

czwartek, 26 marca 2015

Torba na tańce.

Moja córka co czwartek uczęszcza na rytmikę. Na pierwszych zajęciach jedna z dziewczynek miała na sobie strój baletnicy przez co w oczach mojej latorośli rytmika urosła do miana baletu i taki też strój co czwartek jest przez nią zakładany. Mocno marszczona tiulowa spódniczka zajmuje całkiem sporo miejsca i spakowanie się w dziecięcy plecak było niemożliwe. Pakowałam więc jej tutu do reklamówki.


Mąż zawożąc nas na tańce popatrzył na mnie z politowaniem i powiedział, że trzeba coś innego wymyślić. Bardzo rzadko to mówię ( a tym bardziej piszę ) ale miał rację. Trzeba było krzywej miny męża, żebym wzięła się do pracy :) Przy pierwszej nadarzającej się okazji kupiłam materiał na torbę. Z powodu małego wyboru i mocno nakreślonych preferencji kolorystycznych córki padło na sztruks. 



W domowej kolekcji materiałów wyszukałam płótno z motywem patchworku w tonacji myślę idealnie pasującej. Jeszcze tylko taśma nośna i można zaczynać. 

Po 2 godzinach haftowania i godzinie szycia powstała w pełni gotowa na wyjście torba. 





Córka szczęśliwa więc myślę, że się jej podoba :)