Na kolejny konkurs praca córki była już zdecydowanie bardziej samodzielna. Moim zadaniem było tylko kupienie wszystkich materiałów i pokazanie pierwszego kwiatka. Potem Monisia przez ponad godzinę wycinała dziurkaczem kwiatki i ozdabiała pracę tak, żeby nie było widać styropianu.
Na koniec tatuś wpiął jeszcze nóżki żeby jajo prosto stało i gotowe.
Jestem z tej pracy bardzo dumna :) Ciekawe tylko kiedy wygryzie mnie z pracowni.
Jajo jest absolutnie mega zajefajne!!! chcialabym takie :-)
OdpowiedzUsuń